Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 stycznia 2015

Nowa audycja w Nowym Roku 2015!


Witam w nowym roku! Prezentuję ostatnią audycję reggae w Radiu Bayer fm. Tym razem poruszyłem temat obchodów Bożego Narodzenia (Ganna) przez Rastafarian. Gościnnie pojawił się Khaes Gabriel. Zapraszam do odsłuchu!

czwartek, 29 marca 2012

Teatr nie jest produktem. Jest usługą.

"Dawaj kasę!" "Nieeeeeee!"

27 marca ponoć obchodziliśmy tzw. Międzynarodowy Dzień Teatru. Rzecz jasna dzień jak to dzień, codziennie obchodzimy różne mniej lub bardziej wymyślne święta (Dzień Kota, Dzień bez krawata etc.). Jednak tym razem, wykorzystując okoliczności, odbył się (cytując za Polityką):
masowy protest ludzi teatru przeciw komercjalizacji całego sektora i eksterminacji teatru artystycznego.

Hasłem przewodnim i tytułem listu otwartego napisanego przez te środowisko jest „Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem.”. W połowie oczywiście się zgadzam. Teatr to z pewnością nie produkt. To usługa! Co do widza mam jednak wątpliwości. Nie jest klientem? To kim jest, do cholery? Petentem? Intruzem? Pieskiem preriowym? Doprawdy, poziom totalniactwa w myśleniu tzw. ludzi teatru przeraża. A konsekwencją tego jest oczywiście tworzenie "sztuki dla sztuki" i w obliczu braku zainteresowania takim chłamem przez widzów (którzy przecież nie są klientami, a więc nie mają prawa wymagać), finansowanie teatrów z kieszeni podatnika.
I właśnie o obniżenie dotacji budżetowych się tu najbardziej rozchodzi. Wyrywanie pieniędzy przemocą zwykłym obywatelom na swoją działalność jest bowiem (jak na to wygląda) ulubionym zajęciem naszej elity kulturalnej. A łup jest rzecz jasna wagi jak najbardziej wartej tej całej szopki -  w samej Warszawie obcięto dofinansowanie na teatry o 20 mln PLN. 
Innym postulatem środowiska artystycznego jest sprzeciw wobec pomysłu obsadzania menedżerami stanowisk dyrektorskich. Tłumaczą to rzekomym zastąpienia programu artystycznego "ofertą handlową". Moim zdaniem jednak chodzi tu raczej o zabezpieczenie się przed odbetonowaniem kadry kierowniczej i wyrzuceniem z ciepłych posadek licznych leśnych dziadków trzymających się kurczowo swoich stołków.
Na końcu pozwolę sobie wyrazić moją własną opinię. Otóż jest rzeczą najpewniejszą na świecie, że kultura, niezależnie czy wysoka, czy niska, nie potrzebuje żadnych państwowych dofinansowań. Jeżeli rzeczywiście jest wartościowa, to z pewnością odnajdzie swoich beneficjentów (KLIENTÓW!), którzy dobrowolnie będą wspierać działalność placówek kulturalnych. Ja osobiście uważam dzisiejszy stan polskiego teatru za żałosny, jak mniemam głównie poprzez państwową pomoc. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której poszedłbym do teatru z własnej, nieprzymuszonej woli. Zresztą w tej opinii nie jestem zbytnio osamotniony. Ministerstwo Kultury należy zwyczajnie zlikwidować, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na spłatę długu publicznego (patrz po prawej). Wyjdzie to na zdrowie zarówno "ludziom teatru", kulturze polskiej, a tym bardziej polskim widzom, czyli klientom korzystającym z usług teatru!

piątek, 29 kwietnia 2011

Ślub Stulecia (?), czyli nudny XXI wiek

Wiem, że pisanie o dzisiejszym osławionym Royal Wedding jest wyjątkowo tendencyjne, jednak nie potrafię się oprzeć pokusie. Może to przez ilość materiałów w TV i tweetów o ślubie brytyjskiego księcia i jego wybranki? W każdym razie daruję sobie komentowanie przebiegu uroczystości i innych takich, bo zwyczajnie jej nie oglądałem. Zresztą jak chyba większość osób. W końcu nawet nie zwróciłbym uwagi na to wydarzenie, gdyby nie cała kampania medialna.
Z całego tego zamieszania najbardziej bawiło mnie określenie "Ślub Stulecia", które pojawiało się wielokrotnie. Otóż wpisuje się ono w serię haseł typu "Zima Stulecia", "Walka Stulecia" itp. i podobnie jak w przypadku tych pozostałych - jest mocno przesadzone. Wszakże książę William to raczej współczesny celebryta niż monarcha posiadający jakąś realną władzę (chyba, że do objęcia przez niego władzy coś się zmieni). Zresztą zwróćmy uwagę na to, że to stulecie dopiero się zaczyna, toteż gdyby wszystkie wydarzenia stulecia miały miejsce w pierwszej dekadzie, to pozostałe byłyby strasznie nudne.

sobota, 2 kwietnia 2011

W USA płonie Koran, a w Pakistanie kościoły...

Jak donosi portal Fronda.pl:
Kontrowersyjny pastor  Terry Jones spowodował kryzys dyplomatyczny po tym jak w zeszłym roku ogłosił,  że zamierza spalić Koran w rocznicę zamachów 11 września. Teraz pastor wytoczył proces Koranowi i spalił go w kościele.
Pastor [...] zorganizował kilka tygodni temu imitację procesu sądowego, w którym Koran został uznany winnym wielu przestępstw i został skazany na „śmierć” w płomieniach.  Egzekucji dokonano w małym kościele w Gainesville na Florydzie.

Spalenie świętej księgi islamu rozwścieczyło muzułmanów w Pakistanie, którzy postanowili się zemścić, atakując... tamtejszych chrześcijan, ale zupełnie niezwiązanych z Amerykaninem, bo wiernych Kościoła Rzymskokatolickiego. Wprawdzie sytuacja chrześcijan w tym kraju w ostatnim czasie i tak nie była zbyt różowa, jednak raczej też niezbyt im owe show protestanckiego duchownego pomogło. Niestety można tutaj wysnuć wniosek, że w pewnym sensie winę ponoszą tutaj środki masowego przekazu. Wszakże, gdyby nie one, raczej wątpliwe by było, że ktokolwiek na Bliskim Wschodzie wiedziałby o istnieniu Terry'ego Jonesa, a co dopiero wiedziałby co robi on z Koranem.
Nie tędy droga.