Muszę przyznać, że
mam lekki sentyment do marki piwa Żubr. W zasadzie nie ze względu
na walory smakowe, bo tu akurat żadnej rewelacji nigdy nie
prezentowało, lecz raczej ze względu na przyzwyczajenie i pozytywne
skojarzenia z wizerunkiem poczciwego króla puszczy. Dlatego też,
gdy na rynku pojawiło się nowe dziecko Żubra – postanowiłem jak
najszybciej się z nim zapoznać.
Ciemnozłotego dostałem
w puszce. Całkiem ładne opakowanie w ciemnych odcieniach złota.
Projektanci odwalili kawał dobrej roboty. Z przodu oczywiście
obowiązkowo duże logo z żubrem, na górze na jasnozłotej obwódki
napis „EDYCJA LIMITOWANA”. Trunek zawiera 15% ekstraktu (wag.) i
6,9% alkoholu (obj.), więc można go spokojnie zaklasyfikować do
kategorii piw mocnych. Tu może zakończmy o teorii, a zacznijmy o
praktyce.
Po przelaniu piwa do
szklanki powstała całkiem przyzwoita piana, która na początku
wręcz wystawała ponad górną krawędź. Rzecz jasna z racji dość
dużych pęcherzyków szybko opadła do wysokości ok. centymetra.
Sam napój ma bardzo ładną, ciemnozłotą (czy jak kto woli –
ciemnobursztynową) barwę. Smakowo dominuje oczywiście wyrazisty
słodowy smak (jak głosi napis na opakowaniu – do produkcji użyto
mieszaniny kilku słodów). Piwo jest dość przyjemne w smaku i co
ważne – nie wyczułem charakterystycznych dla tych gatunków w
Polsce posmaków alkoholowych.
Z pewnością jest to
całkiem przyzwoite piwo, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że
to „koncerniak” z Kompanii Piwowarskiej. W tym przypadku jednak
muszę się zgodzić z producentem – świetnie nadaje się na
długie, jesienno-zimowe wieczory.
1 komentarz:
I find the packaging good but I think beer is too much for me
Prześlij komentarz