Jak co roku w styczniu mamy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po raz kolejny strach wyjść na ulicę, żeby nie dopadli Cię wolontariusze fundacji Jurka Owsiaka.
Kiedyś ta cała atmosfera wokół tej akcji ze zbieraniem kasy, koncertami i innymi atrakcjami nawet mnie bawiła. Ba, dwukrotnie brałem nawet udział w zbiórce jako wolontariusz. Nadal zresztą uważam, że wolontariat i pomoc innym to świetna sprawa i warto angażować się w różnego typu akcje charytatywne. Istnieje jednak wiele fundacji, które po pierwsze nie mają takiej reklamy w państwowych mediach, ani nie działają przy współudziale i współfinansowaniu państwowych instytucji.
Do tego jeszcze dochodzi ten społeczny nacisk. Nie dajesz na WOŚP to na pewno jesteś moherem albo talibem, którego nic nie obchodzą chore dzieci. Nadaje to całemu wydarzeniu trochę dziwny ton, w którym znika dobrowolność. Szczegółem jest jeszcze, że wrzucając pieniądze do orkiestrowej puszki wspieramy de facto państwowy system zdrowotny, na który tak czy inaczej musimy płacić... w podatkach i obowiązkowych składkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz