(tekst pojawił się w numerze grudniowym NGS B.e.s.t. w wersji skróconej)
Wprawdzie sezon jesienno-zimowy to nie pora na piwa pszeniczne, jednak uznałem, że warto sprawdzić „nowości browarnicze”, które pojawiają się na polskim (wciąż jeszcze dość ubogim) rynku. A tak się złożyło, że dwa duże koncerny wypuściły właśnie na rynek piwa gatunku hefe-weizen. Pierwsze to Książęce Pszeniczne, a drugie – (występujące w Biedronce) Leżajsk Pszeniczne.
Książęce Pszeniczne, czyli Biały Holender z Tychów
Książęce Pszeniczne sprzedawane jest w brązowych butelkach. Design opakowania jakoś szczególnie nie powala. Jest utrzymany w dość powszechnie przyjętej konwencji – białe złoto i błękit jako dominujące barwy. Z tyłu nie zabrakło instrukcji nalewania piwa i podstawowych informacji, z których można się na przykład dowiedzieć, że piwo jest pasteryzowane.
Pierwszym bodźcem, który dotarł do mnie po otwarciu butelki, był rzecz jasna charakterystyczny zapach piwa pszenicznego. Trunek przelany do szklanki ujawnił ładną, ciemnobiszkoptową barwę, powstała również spora czapa piany, niestety dość nietrwała. W smaku Książęce w zasadzie spełnia podstawowe kryteria piwa pszenicznego – delikatne, lekko kwaskowate, z nieśmiało wdzierającym się posmakiem bananowym, goździkowego z kolei nie wyczułem. Nasycenie oceniam jako raczej średnie.
Leżajsk Pszeniczne – cieszynianin z Podkarpacia
Z otwartej butelki wydobył się delikatny zapach, na tyle jednak delikatny, że wręcz ledwo wyczuwalny. W szklance piwo prezentuje się wspaniale. Barwę ma nieco ciemniejszą niż Książęce, pianę potężną i jak mi się zdaje – odrobinę trwalszą. Na pierwszy rzut oka daje się zauważyć liczne bąbelki, które po zaczerpnięciu pierwszego łyka miło masują podniebienie.
W smaku wyczułem lekki posmak bananowy, ale bardzo delikatny, trochę jakby trunek był rozwodniony. Pojawił się za to typowy dla produktów cieszyńskiego Browaru Zamkowego posmak żelaza, co potwierdza moim zdaniem tezę o pochodzeniu tego piwa. Ogólnie rzecz biorąc, napój jest bardzo orzeźwiający i pijalny, toteż powinien świetnie sprawdzić w cieplejsze wiosenne i letnie miesiące (za którymi pewnie wielu już tęskni).
And the winner is...
Teraz postaram się podsumować i pokazać, który z pszeniczniaków moim zdaniem zwyciężył w tym pojedynku. Z pewnością zarówno Książęce, jak i Leżajsk to w miarę dobre piwa, mniej więcej na poziomie Okocimia Pszenicznego, ale z pewnością nie prezentują nic szczególnie wybitnego. Oba piwa są niestety w butelkach bezzwrotnych (w przypadku Leżajska ma to raczej związek z polityką Biedronki, która zwrotu butelek raczej nie uznaje). Ostatecznie jako zwycięzcę ogłaszam Leżajska. Z bardzo prostego powodu – jest tańszy. Za Książęce trzeba zapłacić 3,99 zł, a cena Leżajska to zaledwie 2,69 zł. Ponadto odnoszę wrażenie, że w gruncie rzeczy cieszynianin ma nieco ciekawszy smak i lepsze nasycenie, co też jednoznacznie wskazuje na niego jako triumfatora.
nazwa
|
Książęce Pszeniczne |
Leżajsk Pszeniczne
|
gatunek
|
hefe-weizen
|
hefe-weizen
|
kraj (i domniemany browar) pochodzenia
|
Holandia (Grolsch)
|
Polska (Browar Zamkowy w Cieszynie)
|
producent
|
Kompania Piwowarska
|
Grupa Żywiec
|
zaw. ekstraktu (wag.)
|
12,5%
|
nie podano
|
zaw. Alkoholu (obj.)
|
5,1%
|
5,3%
|
cena
|
3,99 zł
|
2,69 zł
|
ocena
|
4,0
|
4,5
|
2 komentarze:
zrobiłeś mi smaka
poważny konkurs :)) hehe dobre!
Prześlij komentarz