Tak się jakoś zdarzyło, że obejrzałem wczoraj debatę dwóch ostatnich kandydatów do stołka Prezydenta RP. Trudno powiedzieć, by była to debata czy raczej koncert obiecanek, w myśl zasady "nikt nie da wam tyle, ile ja wam obiecam". Nie dziwi oczywiście litania rzeczy, które zarówno kandydat "konserwatywny", jak i "konserwatywno-liberalny" zionęli przez cały czas trwania programu socjalizmem do potęgi n-tej. Najbardziej zabawny w tym wszystkim był Kaczyński, który najpierw stwierdził, że liberalne teorie ekonomiczne się skompromitowały i twierdził uparcie, że rozwój kraju trzeba wspierać (wiadomo jak się takie "wspieranie" kończy), a potem ni z gruchy ni z pietruchy wyskoczył z powrotem do ustawy Wilczka. Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu, że z dwojga złego to jednak Kaczyński jest większym złem, bo jest większym socjalistą.
2 komentarze:
Może i socjalista ale za to uczciwy.
Zresztą - jeżeli socjalizm w wydaniu Jarkowym to obniżka podatku dochodowego i "składki" rentowej to ja chcę taki socjalizm.
Zresztą, JKM podał na kogo należy głosować ;)
powiedział, żeby zatkać uszy i głosować na Jarka, ale wtedy długopis musiałbym trzymać w zębach ;)
Prześlij komentarz