Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ptaki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ptaki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 maja 2012

Pisklaczek

Jest późno, więc napiszę krótko i na temat. W sobotę (19.05.2012 r.) idąc sobie chodnikiem na ulicy Wyścigowej we Wrocławiu zobaczyłem coś niecodziennego. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że siedzi sobie wróbelek albo inny mały ptak. Gdy się jednak zbliżyłem i zauważyłem, że ten nie odlatuje na mój widok, zdałem sobie sprawę, że to pisklak (nie mam pojęcia jakiego gatunku), który musiał wylecieć z gniazda na pobliskim drzewie. Wydzierał się w niebogłosy, tak samo jak jego rodzeństwo na górze. Uznałem, że nie mogę tak tego zostawić. To w końcu dziecko, a na chodniku ktoś mógłby go rozjechać rowerem czy zdeptać, nie mówiąc już o psach i kotach.
Sytuacja była o tyle trudna, że nie miałem akurat kasy na komórce i musiałem posiłkować się rozmowami w sieci Orange. Dzięki temu dodzwoniłem się do mamy, a ona do Wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jak się jednak okazało - nie byli oni w stanie mi pomóc. Do takich pisklaków nie przyjeżdżają chyba w ogóle. Poradzili za to, żebym wsadził go możliwie wysoko na drzewo. Jednak zanim otrzymałem tę radę mały sam zaczął się wspinać. Jak się okazało - nie był taki cherlawy, jakby się mogło wydawać. Pomogłem mu więc odrobinę i zostawiłem. Więcej się już nie widzieliśmy. Mam nadzieję, że dotarł bezpiecznie do gniazda.
Po co właściwie to piszę? Na wypadek, gdyby ktoś z Was spotkał się z taką sytuacją. Możecie postępować właśnie tak: pomóc pisklakowi wejść na drzewo. Nie trzeba od razu stawiać na nogi wszystkich miejskich służb.

czwartek, 8 września 2011

Giżycko-Ełk, ale tak nie do końca


Trasa rowerowa 1235930 - powered by Bikemap 
W niedzielę wieczorem zdecydowałem, że zrobię dzisiaj sobie rowerem trasę Giżycko-Ełk. Brat jechał akurat do Poznania (również z rowerem) toteż miałem ku temu okazję. Wyruszyliśmy więc szynobusem i po jakiejś godzinie byłem już w Giżycku.
Pogoda poniedziałkowa była wybitnie wietrzna, wprost idealna...na żagle. Na Niegocinie jednak można było zaobserwować zaledwie nieliczne (3-4) łodzie, w dodatku w większości motorowe. Niestety - już po sezonie i miasto automatycznie "wymiera". 

Ponieważ niespecjalnie się spieszyłem z powrotem do Ełku odwiedziłem  jeszcze Twierdzę Boyen. Tam również pustki i ani żywego ducha. Przyznam, że pustka wśród tych murów może być nieco przytłaczająca, a nawet przerażająca.
Wreszcie wyruszyłem z Giżycka. Wiatr niestety ciągle wiał mi prosto w twarz, co znacznie utrudniało jazdę. Odcinek po drodze krajowej nr 63 był również nieco uciążliwy ze względu na ruch uliczny. Na szczęście szybko udało mi się dotrzeć do punktu, w którym mogłem zjechać z krajówki ruszając dużo mniej ruchliwą trasą. W drodze kilkukrotnie zatrzymywałem się, by uwiecznić urodę tej trasy: pagórkowatej, z licznymi zakrętami.
Udało mi się także uchwycić klucz odlatujących żurawi. Przeleciało nad drogą kilka takich kluczy.
Sielanka jednak skończyła się, gdy o 11:30 włączyło mi się w komórce przypomnienie, że o 12:30 mam wizytę u dentysty. Do Ełku brakowało mi jeszcze grubo ponad 20 km. Zacząłem więc morderczą jazdę ścigając się z czasem. Nie dałbym rady dojechać. Na szczęście udało mi się skontaktować z tatą, który zgarnął mnie z trasy gdzieś przed Grabnikiem. Do dentysty trochę się spóźniłem, ale nie na tyle, żeby nic nie można było zrobić. Całe szczęście!

poniedziałek, 30 marca 2009

Wiosna Idzie i tupie

Witam! Podczas, gdy członkowie AGF rozbijali się po Biskupinach i innych przejściach grunwaldzkich, ja nabierałem sił i napełniałem żołądek w Bolesławcu!

Jednakowoż w błędzie jest ten, który myśli, że nic tam nie robiłem! Otóż wyskoczyłem sobie na spacerek z teleobiektywem (przytwierdzonym do aparatu) po mieście, czego efekty można podziwiać niżej:

albo tu

Swoją drogą polecam posłuchać Tygiel Folk Bandę, w miarę świeży zespół z mojego rodzinnego Ełku, dają radę! ====> MySpace